
Położona na wyspie na jeziorze węgleszyńskim sala biesiadna to miejsce niezwykle malownicze. Wesele, które tam poprowadziłem nie należało do łatwych. Pan młody to lider coraz bardziej znanego trójmiejskiego zespołu muzycznego oraz były dj. Nic wiec dziwnego, że towarzystwo weselne było z gatunku muzycznie wyedukowanych. Trzeba więc było zagrać ambitnie ale też tak aby i wujkowie i ciocie też dostali swój kawałekmuzycznego tortu. Chyba mi się to udało, bo gdy o 5 rano miksowałem klasykę housu z utworami Roisin Murphy czy MGMT to na parkiecie był szał a okrzyki zachwytu niosły się pewnie po całym jeziorze. Rewelacyjnie wyszły też konkursy do czego przyczynili się sami goście a pomysłowość kilku z nich pewnie na długo pozostanie mojej pamięci.